Węgry to ojczyzna przede wszystkim dobrej kuchni i wina, ale też doskonałego kina i animacji, nietuzinkowej muzyki, wyśmienitej literatury oraz oryginalnych projektów artystycznych. Za sprawą Roku Kultury Węgierskiej dzieła twórców z różnych dziedzin sztuki coraz częściej goszczą w polskich miastach i domach.
Cykl wydarzeń wchodzących w skład Roku Kultury Węgierskiej 2016/2017 to świetna okazja, aby zagłębić się w świat madziarskiej kultury i poznać ją od zupełnie innej strony. Wielu bowiem wciąż kojarzy się ona przede wszystkim z twórczością słynnego kompozytora Bartóka czy chętnie wystawianą na światowych scenach operetką „Wesoła Wdówka” Franciszka Lehára. Sławny jest również węgierski taniec ludowy csárdás (czardasz). Świat przez lata zachwycał się nostalgicznym utworem „Szomorú vasárnap” Seressa Rezső, który znany jako "Gloomy Sunday" mieli w repertuarze, m.in. Billie Holiday, Bjork czy Sinead O"Connor. Polacy z kolei pokochali zespoły rockowe z lat 60., a szczególnie „Dziewczynę o Perłowych Włosach” grupy Omega. Tymczasem to zaledwie niewielki wycinek imponującej, barwnej madziarskiej kultury. Jej cechą charakterystyczną jest poruszanie aktualnych, istotnych z punktu społecznego tematów, dzięki czemu nie tylko skłania do zadumy, ale również inspiruje.
Mistrzowie pióra
22 stycznia, kiedy to obchodzimy Dzień Kultury Węgierskiej, ponad 190 lat temu Ferenc Kölcsey ukończył pisanie Hymnu Narodowego Węgier. Był to ówcześnie bardzo popularny węgierski poeta, krytyk literacki i uczeń Ferenca Kazinczyego, wybitnego pisarza okresu oświecenia. Utwór ten niezwykłą popularność zyskał 25 lat później, podczas Węgierskiej Wiosny Ludów w 1848 roku. Wśród znanych węgierskich pisarzy czy dziennikarzy znajdują się niezwykłe osobowości. Warto w takiej swytacji pamiętać, że sam Joseph Pulitzer, fundator słynnej nagrody, był z pochodzenia Węgrem. Polscy czytelnicy dzięki książkom wydanym z okazji Roku Kultury Wegierskiej 2016/2017 mogą zapoznać się kolejnymi wielkimi osobistościami węgierskiej literatury. Wśród ponad 30 nowych pozycji wartych polecenia jest „Opium” Gézy Csátha (PIW, tłum. zbiorowe pod opieką Anny Góreckiej). Oprócz inspirowanych psychoanalizą opowiadań, możemy tu znaleźć fragmenty dzienników, których autorem jest pogrążony w depresji artysta uzależniony od narkotyków, niepotrafiący wygrać walki z nałogiem. Niezwykle sugestywnie opisuje swoje przeżycia – przenosi czytelnika do bardzo realistycznego mrocznego świata zmagań ze samym sobą. Również biografia samego Gézy Csátha jest wyjątkowo barwna. Był pisarzem, zajmował się muzyką (świetnie grał na skrzypcach), krytykiem muzycznym, a z zawodu lekarzem psychiatrą, jednym z pierwszych psychoanalityków. W życiu osobistym zmagał się z demonami, uzależnieniami m.in. od morfiny i późniejszym obłędem. Śmiertelnie postrzelił żonę i popełnił samobójstwo mając 33 lata, pozostawiając po sobie wyjątkowy, obiecujący dorobek.
Inną ciekawą postacią węgierskiej literatury jest Géza Röhrig, autor „Oskubanej papugi Rebego” (Austeria, przeł. K. Piotrowiak-Junkiert). Bohaterem książki jest cadyk ze zmyślonych Grujowiec, który łączy chasydzką ortodoksję z miłosiernym liberalizmem. Géza Röhrig jest poetą, pisarzem, śpiewakiem, aktorem, a także był nauczycielem w Nowym Jorku. Jak sam podkreśla, nie tworzy dla sławy czy pieniędzy. Dąży do ciągłej niezależności w aspekcie zarówno politycznym jak i finansowym. Jest blisko związany z Polską – było to pierwsze zagraniczne państwo jakie odwiedził, w latach 80. przyjechał do Krakowa na stypendium. Rohrig przez pierwszy miesiąc swojego pobytu, niemal każdy dzień spędzał na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau. Wydarzenie to stanowi ważny punkt w życiu autora, ponieważ zginęli tam jego przodkowie. Te doświadczenia sprawiły, że został chasydem, a w 2000 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie obecnie mieszka. W 2015 roku zagrał główną rolę w nagrodzonym Oscarem filmie „Syn Szawła” w reż. László Nemesa. Polscy czytelnicy mogli się z nim spotkać w 2016 roku na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie oraz Festiwalu Conrada.
Mariaż kina i literatury
Kinematografia węgierska czerpie wiele inspiracji ze swoich rodzimych pisarzy. Jedna z książek laureata nagrody Nobla z 2002 roku, zmarłego niedawno Imre Kertésza, zatytułowana „Los utracony” została przeniesiona na ekran w 2005 roku przez operatora i reżysera Lajosa Koltaia. Muzykę do filmu skomponował słynny Ennio Morricone. To historia czternastoletniego chłopca, który najpierw przebywa w Oświęcimiu, a następnie w obozie w Buchenwaldzie.
Ciekawą ekranizacją jest również film „Chłopcy z Budakeszi” (reż. Pál Erdőss, Węgry 2006). To adaptacja głośnej na Węgrzech powieści „Lustro dzieciństwa” Istvána Kovácsa (2002, wyd. Czytelnik, tłum. Anna Górecka; wznowienie 2016, Arcana). Jej bohaterowie to dorastający chłopcy, na których dzieciństwie położyła się cieniem tragedia węgierskiego powstania 1956 roku. Dostają twardą lekcję życia w kraju, próbującym otrząsnąć się z wojennej traumy i rządów wielbicieli Stalina. Te dwa światy – młodzieńczego dojrzewania i brutalnej rzeczywistości – przenikają się nawzajem, tworząc dziwną, nie zawsze zrozumiałą dla młodych bohaterów mieszankę niewinności i przemocy.
Warto tu także wspomnieć o „Szatańskim tangu” wyreżyserowanym przez Bélę Tarra w 1994 roku. To najsłynniejsze dzieło tego węgierskiego reżysera i scenarzysty. Film ten powstał na kanwie książki autorstwa László Krasznahorkaia pt. „Szatańskie tango” (2004, wyd. W.A.B., tłum. Elżbieta Sobolewska). To historia mieszkańców postkomunistycznej wioski, którzy nie mają przed sobą żadnych perspektyw. Marzą o przybyciu Zbawiciela, który odmieni ich los i wyrwie ich z marazmu. To uniwersalna, pełna symboliki przypowieść.
Animacją Węgry stoją
Tak jak powojenna Polska słynie w świecie chociażby ze szkoły plakatu czy też kina nazywanego „szkołą polską”, tak Węgry zdobyły uznanie m.in. w filmie animowanym. Ta część madziarskiej kinematografii już od lat uchodzi za jedną z najważniejszych spośród szkół artystycznych krajów środkowoeuropejskich. Węgierska animacja, niegdyś wykorzystywana głównie w celu tworzenia reklam, od lat 50. XX wieku stała się przyczyną międzynarodowego sukcesu. To właśnie wtedy Gyula Macskássy założył w Budapeszcie jedno z najważniejszych studiów produkcyjnych animacji – Pannonia Film Studio, które na stałe zapisało się w historii filmu i jest zaliczane do wielkiej piątki wraz ze studiami: Walt Disney, Hanna-Barbera, Soyuzmultfilm i Toei. Międzynarodowy sukces węgierskich animacji potwierdza nagroda Oscara przyznana w 1981 roku filmowi „Mucha”, w reżyserii Ferenca Rófusza. Charakterystycznym elementem jego twórczości jest przyjmowanie subiektywnego punktu widzenia filmowego bohatera (w tym przypadku mamy do czynienia ze światem widzianym oczami muchy). Również i współcześni twórcy cieszą się dużą popularnością. Wśród nich jest Géza M. Tóth, któremu uznanie przyniosły produkcje takie jak Ikar (1998), Maestro (2005, nominowany do Oscara w 2007), Ergo (2008) oraz Mama (2009). Wszystkie wyróżniają się znakomitym poziomem technicznym i ciekawą eksperymentalną formą. Dzieła Tótha były nominowane ponad 200 razy na węgierskich i międzynarodowych festiwalach filmowych. Polacy mieli okazję poznać węgierskie animacje we wrześniu zeszłego roku podczas Festiwalu AnimArt w Łodzi, ale na tym nie poprzestajemy! Kolejna ich dawka zostanie zaprezentowana 19 stycznia podczas cyklu comiesięcznych projekcji Animuza w Poznaniu.
Powrót do korzeni w muzyce
Ostatnio swój renesans na Węgrzech przeżywa muzyka folkowa. Madziarscy artyści czerpią inspirację z elementów tradycyjnej muzyki, której początki wywodzą się z dźwięków Azji, a także plemion słowiańskich. Wśród reprezentantów tego typu muzyki jest między innymi zespół Buda Folk Band, który mogliśmy usłyszeć w Polsce 6 grudnia 2016 roku w Polskim Radio 2 w Studio Koncertowym im. W. Lutosławskiego. Członkowie grupy od dzieciństwa mieli kontakt z węgierską muzyką ludową. Artyści kontynuowali tę tradycję, doskonaląc swój warsztat poprzez naukę u madziarskich, siedmiogrodzkich i transylwańskich mistrzów. Warto także posłuchać zupełnie odmiennej muzyki, która także bazuje na tworach naszych przodków. Vágtázó Csodaszarvas (Galopujący Cudowny Jeleń), określany jako jeden z najciekawszych, szamanistycznych grup muzycznych, przywraca brzmienie starożytnych konnych łuczników, a na scenie gra już od 1975 roku. Założycielem i głównym wokalistą zespołu jest Attila Grandpierre, który, co ciekawe, prywatnie jest również słynnym astrofizykiem pracującym m.in. NASA. Jego hipnotyzujące występy czynią koncerty grupy niezwykłymi wydarzeniami wprowadzając słuchacza w magiczny świat. Jeszcze innym, wartym uwagi zespołem jest Trio Moment’s Notice. Ich muzyka jest nietypowym i rzadko spotykanym połączeniem muzyki poważnej, jazzu XXI wieku oraz muzyki elektronicznej. Styl tego niezwykłego trio Gőz-Kurtág-Lukács jest również mieszanką ich osobowości. Każdy z nich interpretuje dzieła na swój własny sposób, wzbogacając je o swoją wrażliwość. Trio Moment’s Notice będzie można posłuchać w Domu Zabawy i Kultury w Warszawie już 24 stycznia tego roku. Jest to koncert zorganizowany specjalnie z okazji Dnia Kultury Węgierskiej.
Węgierska szkoła malarstwa
Gratką dla miłośników sztuki będzie zwiedzanie ekspozycji prezentujących malarskie dzieła madziarskich artystów. Wśród tych, które Polacy mają szansę zobaczyć są prace najważniejszych węgierskich artystów XIX i XX wieku, mających ogromny wpływ na kształtowanie się madziarskiego malarstwa. Wystawą, którą można już zwiedzić jest „Złoty wiek malarstwa węgierskiego (1836-1936)”, trwająca do 22 stycznia 2017 roku. Wśród prezentowanych dzieł znajdują się obrazy autorstwa m.in. Mihálya Munkácsyego, Jánosa Vaszaryego, Béli Czóbel i Lajosa Tihanyiego. Część z tych malarzy należała również do tzw. grupy „Nyolcak”. Została ona założona przez ośmiu studiujących w Paryżu węgierskich malarzy, którzy stworzyli swój własny styl inspirowany francuskim modernizmem, a ich twórczość diametralnie zmieniła madziarską sztukę. Byli oni doceniani i poważani na całym świecie, a swojego podziwu i sympatii do nich oraz ich twórczości nie kryli Gertrude Stein oraz Henri Matisse. W 2017 roku będziemy mogli zobaczyć wystawę dzieł grupy „Nyolcak”, która będzie dostępna jesienią w Warszawie na Zamku Królewskim.
To tylko nieliczne przykłady ilustrujące osiągnięcia węgierskich artystów z różnych dziedzin sztuki. Podczas wciąż trwającego Roku Kultury Węgierskiej w Polsce 2016/2017, Polacy będą mieli wiele okazji do poznania jej bliżej, czasem także spotkania się z twórcami i nauczenia się czegoś o kulturze tak bliskiego im kraju. Po więcej bieżących informacji zapraszamy na stronę internetową www.kulturawegierska.pl.
dostarczył infoWire.pl
Link do strony artykułu: https://uww.wirtualnemedia.pl/centrum-prasowe/artykul/wiecej-niz-czardasz-czyli-czas-na-madziarska-kulture-w-polsce